wtorek, 8 kwietnia 2014

Granica między zwierzęciem i człowiekiem

 

Czy to jest moda, czy ucieczka od prawdziwego życia, czy homoseksualizm ma przyszłość, czy to tylko pewnego rodzaju zachwianie emocjonalne  a może choroba psychiczna.  Można wiele zadawać pytań i uzyskać wiele odpowiedzi i żadna być może nie będzie prawdziwa. Człowiek jako ssak ewoluujący przez wieki, wynurzył się z wody i poprzez kolejne kroki ewolucji przeistaczał się, żeby osiągnąć obecny status, i tak jeszcze niedoskonały, ale miejmy nadzieje, że kiedyś będziemy dokładnym odbiciem Boga. Tego, który nas stworzył na obraz i podobieństwo swoje, nie bez przyczyny mówię o tym, bo skoro Bóg stworzył nas na obraz i podobieństwo swoje, to zadał nam jakąś pracę. Moglibyśmy powiedzieć, że nie wiemy, czego Bóg od nas oczekuje, ale to nie prawda, bo cały czas otrzymujemy od niego znaki. Każdy z nas w jakiś tylko sobie znany sposób wierzy w Boga lub nie bo spotkałem bardzo wielu ambitnych komunistów, którzy w Rzymie pokonywali Święte Schody na kolanach. Święte Schody to te, po których według wszystkich zapisów historycznych prowadzono Jezusa do Piłata. Jaka jest więc nasza wiara, każdy z nas będzie musiał się zmierzyć z tym problemem w momencie śmierci osobiście i to jemu i jego sumieniu pozostawiam.

Wracając do homoseksualizmu, to muszę zaznaczyć, że nie jestem taki tolerancyjny jak niektórzy moi rodacy, którzy mówią, a co mnie obchodzi, co ktoś robi, w sypialni, jeżeli obie, czy obydwóch zgadza się na to. Nie wiem, czy to prawda, czy nie ale wiem jedno, że w Biblii Bóg za takie czyny karał i to sromotnie, a ewolucyjnie rzecz ujmując człowiek, dalej pozostaje zwierzęciem, a zwierzęciu wiara jest niepotrzebna, bo po co. Zwierzę, chociaż chodzi na dwóch nogach i w przeciwieństwie do pozostałych zwierząt nauczyło się mówić, nie kieruje się rozumem, tylko instynktem i tym, co mu w danej chwili przyjdzie do głowy. Agresja, rozwiązłość seksualna, homoseksualizm, pijaństwo, narkotyki  i wiele innych rzeczy to jeszcze domena zwierzęcia to to, co już było przed wiekami i od czego zwierzę, które nazywa się człowiekiem, nie może się wyzwolić.

Kiedy więc pojawi się prawdziwy człowiek, czy tolerancja jednych w stosunku do drugich to objaw człowieczeństwa, czy objaw słabości. Czy oprócz homoseksualizmu człowiek ma również inne wady, czy cechy wrodzone, które nim kierują. Czy np. patrząc na goryla dumnie, paradującego w klatce w ZOO nie widzimy naszego sąsiada, czy kogoś nam bardziej bliskiego. Dlaczego jedne rzeczy które, kiedyś były zakazane, dzisiaj są ogólnie dostępne, albo dlaczego jedni tak bardzo wierzą w Boga a inni nie. Czy to nie przypadkiem problem ewolucji, że ci co mają więcej z małpy, są homoseksualistami, a ci, co bardziej się ucywilizowali i stali się ludźmi, wierzą w Boga i są w stanie odrzucić wszelkie zło od siebie.

W różnych okresach historycznych człowiek zachowywał się różnie, ale najgorsze cechy uzewnętrzniał w czasie wojny, do której sam zresztą za wszelką cenę dążył. Agresja jednego człowieka w stosunku do drugiego to tylko bójka, ale agresja jednego państwa w stosunku do drugiego to już wojna. Wojna niesie wyniszczenie, mord, gwałt, czy to jest jeszcze zwierzęce, czy już ludzkie i dlaczego nie można  zrozumieć, że między zwierzęciem a człowiekiem jest tylko niewielka granica. Nie można przecież uznać za człowieka kogoś, kto z zimną krwią zabija, kogoś, kto gwałci, tylko żeby zaspokoić swoje żądze, jak również nie można uznać jeszcze za człowieka kogoś, kto uprawia homoseksualizm, bo to jest wybitnie cecha zwierzęca. W swoim postępowaniu można więc być bardziej ludzkim lub bardziej zwierzęcym, pozostaje pytanie dlaczego cofać się w rozwoju, skoro można się rozwijać i iść naprzód.

Marek Goślicki.                                                                                

piątek, 4 kwietnia 2014

Nie wierz w cuda, polegaj na nich.

 

Kwiecień, miesiąc, w którym zmarł Jan Paweł II i za panowania, którego jak nigdy kościół na całym świecie otworzył się na ludzi. Tak wielkie zaangażowanie, jakie papież włożył w kościół i jego tradycję spowodowało również to, że za jego pontyfikatu wyniesiono wielu ludzi na ołtarze. Można by się spierać, czy człowiek może być na tyle dobry, by uznać go za świętego, zawłaszcza ten, którego znamy, który żył obok nas i niby niczym szczególnym się nie wyróżniał. Kościół ma wiekową tradycję i pomimo wielu błędów, które popełnił, trwa nie dzięki, człowiekowi a dzięki sile wiary człowieka i to jego zadaniem jest wynoszenie na ołtarze. Ateiści innowiercy i różnorakie sekty zarzucają kościołowi katolickiemu, że czyni sobie z ludzi świętych, w których wierzy i modli się do nich. Wydawałoby się, że kościół w dzisiejszych zmaterializowanych czasach, w którym trwa otwarta walka z nim, poniesie klęskę, ale przecież to, czego człowiek nie zrobił, nie może zniszczyć. To nie człowiek stworzył świat i to nie człowiek stworzył sam siebie, a Bóg który, stworzył to wszystko, czuwa nad tym i od czasu do czasu, aby nam przypomnieć,  że istnieje, zsyła na ziemię, osobę, która jest wzorem do naśladowania. Dzisiejsza nauka; fizyka, astronomia, dzięki której wiemy, że słońce i biegnące za nim planety poruszają się po takim torze, który odzwierciedla nasze DNA, a które biegną Drogą Mleczną, okrążając naszą galaktykę, pokazują jak niewielka, jest nasza wiedza i słabiutki nasz rozum. Poznajemy coraz więcej szczegółów otaczającego nas świata, ale czym więcej wiedzy zdobywamy, tym mniej wiemy. Wiem, że nic nie wiem, jest dokładnym odzwierciedleniem naszej wiedzy i tak ma pozostać aż do końca świata. Biblia Święta, która jest kopalnią wiedzy religijnej, historycznej, a nawet technicznej, gdyż dzięki niej NASA opracowała parę patentów i technologię wykorzystała do pojazdów, kosmicznych jest czytana przez miliony ludzi na całym świecie. Czytają ją wielcy tego świata i nie rozumieją znaczenia słów, czytają filozofowie i tworzą nowe teorie, które umierają wraz z nimi, a Biblia trwa nadal. To jedyna księga, która przetrwała przez wieki  i która służy różnym wyznaniom w poszukiwaniu drogi do Boga, o którą większość z nas zabiega. Biblia w końcu opisuje również cuda, w które człowiek chce lub nie chce wierzyć, bo uważa, że skoro to się jemu nie przytrafiło to, tego nie ma na pewno. Pierwszym i najważniejszym cudem był nie cud zmartwychwstania Pana Jezusa, ale to, że do dzisiejszego dnia przetrwała wiara w jego istnienie i jego działalność na ziemi. Wiara, którą przekazał swoim uczniom, a chodząc po ziemi, sam nic nie posiadał i w momencie krzyżowania żołnierze rzymscy rzucali kości o jego tunikę ostatnią rzecz, którą miał na sobie. Pomimo tego wielkiego ubóstwa materialnego wywarł największy wpływ na współcześnie mu żyjących ludzi, pokazując, jak należy żyć, by być wolnym i uzyskać zbawienie. Od tamtego czasu minęło ponad 2000 lat, a człowiek stoi w miejscu i ani o krok nie posunął się do przodu, nigdy w historii świata nikt tak długo nie panował,  powstawały republiki, cesarstwa, mocarstwa i wszystko upadało, bo rządzone było ręką człowieka zachłannego. Kościół istnieje nie sam dla siebie kościół to ludzie, których wiara ten kościół utrzymuje i przez tysiąclecia pokazuje, że będzie trwał przez kolejne tysiąclecia. Nie ważne kto walczy, i z jaką siłą i tak przegra i to jest kolejny cud, a wszystkie inne są dopisane do tych dwóch najważniejszych i nie sposób ich wymienić.

Marek Goślicki.


wtorek, 1 kwietnia 2014

Bezinteresowność jest oznaką ludzkiej wielkości.

 

Silne charaktery nie powstają z nie robienia źle, ale raczej z prawdziwego czynienia dobrze. Bezinteresowność jest odznaką ludzkiej wielkości. Najwyższe poziomy samorealizacji osiąga się przez czczenie i służbę. Szczęśliwa i efektywnie działająca osoba nie jest motywowana strachem przed robieniem źle, ale miłością do czynienia dobra. Wiele słów można by napisać, by pokazać wielkość Jana Pawła II nazywanego już dziś Wielkim a niedługo Świętym. Pamiętamy wszyscy, ile ten niepozorny człowiek o anielskim uśmiechu zrobił dla Polski, dla Europy i dla świata. Urodził się przed II WW, przeżył okupację a po niej jeszcze gorsze komunistyczne czasy, w których musiał zmagać się z prześladowaniem kościoła. Całe swoje życie poświęcił innym, był nad wyraz mocnym mężczyzną i uczył młodzież na wiele sposobów, by w swoich sercach zachowała wiarę, nadzieję i miłość. Nie bał się śmierci, gdyż swoje życie zawierzył Bogu i jego matce Najświętszej Marii Pannie, nie zabiegał o bogactwa tego świata, ale wszędzie gdzie się pojawiał rozdawał to co najważniejsze,  nadzieję i miłość. Wzorem do naśladowania był Św. Jan od Krzyża doktor kościoła, który wywarł największy wpływ na życie Wielkiego Jana Pawła II i który wskazał mu drogę, którą trzeba kroczyć do świętości. Był pisarzem, poetą, poliglotą, nie sposób wymienić wszystkich jego zalet, ale wszyscy pamiętamy jak jego wielkość, przeszkadzała. Raził blask jego potęgi, którym obejmował cały świat i powoli zaczął docierać do Moskwy, do której nie został wpuszczony.

Komuniści mieli inny plan, plan zamordowania największego człowieka współczesnego świata, wynajęli płatnego mordercę. I co się stało – człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi, po raz kolejny komuniści ponieśli klęskę i po raz kolejny nie zrozumieli, że wielkość człowieka nie mierzy się ilością żołnierzy i sprzętu wojskowego, tylko wiarą w Boga. Wielkość naszego Papieża przyczyniła się do odnowy moralnej całych społeczeństw i pomimo fali nienawiści oraz próbowania i wymyślania krzywdzących oszczerstw nie znaleziono nic, by zhańbić  jego dostojną osobę. Wielki Jan Paweł II zaświadczył całym swoim życiem o wielkim patriotyzmie i przywiązaniu do Polski oraz swojej świętości, którą wykuwał każdego dnia. Był tak uznany w Watykanie i we Włoszech, że w trakcie pogrzebu pojawiły się transparenty, by uznać go za świętego od razu i wynieść na ołtarze. Miał jednak wielu zajadłych wrogów, nawet po śmierci obawiano się go i zwlekano by wydłużyć to w czasie. Życie jeszcze raz zaświadczyło o wielkości tego człowieka i do Watykanu zaczęły napływać dowody cudów, jakie zostały dokonane dzięki modlitwie do Wielkiego Jana Pawła II. Żeby uznać, kogoś za świętego kongregacja do spraw wiary musi przedstawić dowody na co najmniej dwa niezwykłe przypadki, których nauka nie potrafi dziś wytłumaczyć. Do dnia dzisiejszego są dowody na dziesięć takich przypadków, w których osoby modlące się do Wielkiego Jana Pawła ii zostały w cudowny sposób wyleczone, a w trakcie rozpatrywania jest kilkadziesiąt następnych. Można by rzec, że nie umarł, że dalej jest na ziemi i pracuje na chwałę Boga, gdyż jest w sercach wszystkich na całym świecie i z różnych stron świata napływają wiadomości o kolejnych cudach dokonanych za wstawiennictwem Wielkiego Jana Pawła II. Czy my jako społeczeństwo, jako naród zapomnieliśmy już, że ten wielki człowiek był naszym rodakiem i ile dokonał dla nas? Dlaczego pozwalamy by, w naszej Ojczyźnie odradzał się bolszewizm, a nami rządzili rosyjscy agenci, dlaczego ludzie mieniący się ludźmi SOLIDARNOŚCI wspierają ten chory system. Wierzę, że Wielki Jan Paweł II jako ten, który umiłował pokój, pomoże nam odzyskać wolność w naszym kraju i słowa BÓG, HONOR, OJCZYZNA znów nabiorą właściwego znaczenia.

Marek Goślicki.

czwartek, 27 marca 2014

Mój ojciec uczył mnie pracować; nie uczył mnie kochać pracy.

 

Według mnie to tylko niewolnik może w ten sposób podchodzić to pracy, bo nie można pracować i nie kochać tego co się robi, sami przecież wybieramy swój zawód i sami go wykonujemy, a na dodatek staramy się właśnie robić to co lubimy. Teoretycznie tak, lecz w życiu bywa inaczej, prawda, statystycznie 80% ludzi jest niezadowolonych ze swojej pracy i generalnie nie ma to nic wspólnego z tym czy uczył mnie ojciec, czy ktoś inny. Problem w tym czy potrafimy odnaleźć to co najbardziej nam się podoba i to, co chcielibyśmy  robić całe życie. Są ludzie, którzy bardzo przywiązują się do swojej pracy i nie dlatego, że to lubią, ale dlatego, że mają z tej pracy dużo pieniędzy. Są tacy miłośnicy, którzy w pogoni za swoimi marzeniami są w stanie zdradzić swój kraj i zaciągnąć się jako najemnik, by stać się mordercą za pieniądze. W końcu są i tacy. Którym ojciec  nie mógł przekazać swojej pasji zawodowej np. ksiądz, bo przecież księża nie mogą się żenić ( wiem, ale czasami mogą mieć dzieci ). Prawdą jest, że np. prokuratorzy, sędziowie, adwokaci są bardzo zadowoleni, drugą taką grupą tryskającą radością to np. policja zwłaszcza w momentach ekstremalnych gdy może się wyżyć podczas pałowania. Albo drogówka, jak policjant cię złapie na wykroczeniu, zaraz ma lepszy humor i zapytaj go wtedy czy lubi swoją pracę, czy nie. Wszyscy wiemy, że nastrój nie zależy od pracy tylko od ilości pieniędzy otrzymywanych za nią lub możliwości ich kradzenia.

Wystarczy przeanalizować różne  grupy zawodowe i od razu uświadomimy sobie, na czym polega miłość do pracy i kto tak właściwie jest szczęśliwy. Taki polityk nic nie umie nic, nie wie, bo od wszystkiego ma ekspertów i tak nie raz, nie dwa  się pomyli  i nie ponosi żadnej odpowiedzialności. Nagada głupot w telewizji i uważają go za eksperta, a przecież wiedzy mu nie przybyło od tego gdy został politykiem, mało tego później historycy martwią się jak wybielić takiego barana. Mam kilku ulubionych, o których lubię pisać, ale im dam dzisiaj spokój i zajmę się JKM, bo mam wrażenie, że ostatnio jest na takich speedach, że jak ma coś powiedzieć, to trzy razy się zająknie, dwa razy zazgrzyta zębami i tyle hałasu narobi w swojej wypowiedzi, żeby nikt nie zrozumiał, o co mu chodzi. Osobiście lubiłem go kiedyś, ale od kiedy przestał odróżniać kolory i mylić kto jest dobry a kto zły, stwierdziłem, że powinien odejść na emeryturę, bo nie lubi tego co robi i jego ojciec na pewno nie nauczył go kochać pracy. Praca nie jest najważniejsza, jak przekonują nas elity naszego kraju, najważniejsze jest mieć władzę i kraść ile się da, ale tego ojcowie nie uczą dzieci. Wiemy wszyscy, ze gdy zarabiamy pieniądze, nieważne kto rządzi i jak rządzi, problem pojawia się wtedy gdy zaczyna brakować pieniędzy i po której stronie się znaleźć; kraść czy być. Dzisiejsza polityczna mentalność idzie w kierunku, że lepiej mieć niż być, nie warto się poświęcać, nie warto być uczciwym, czystym moralnie, dziwne, że tak szybko wszyscy zapomnieli, że tylko dobrem i uczciwością  można osiągnąć prawdziwe człowieczeństwo. Widać z tego ojcowie polityków nie tylko nie uczyli jak kochać pracę, ale nawet nie nauczyli jak pracować.

Marek Goślicki.


wtorek, 25 marca 2014

Dlaczego boimy się globalizacji ?

 

Osobiście uważam, że globalizacja zaczęła się tysiące lat temu i trwa nadal a proces ten zakończy się wtedy gdy ludzkie rasy wymieszają się tak dokładnie, że na kuli ziemskiej będzie jeden kolor skóry, jeden język i jedna religia. Teraz proszę się zastanowić, za ile lat to nastąpi, ile wojen człowiek musi jeszcze przejść, ile przeżyć kataklizmów, sporów, kłótni czy waśni narodowych.  Dziwi mnie to, że po obaleniu komunizmu rozpadło się wiele państw,  po to by różne plemiona  uzyskały autonomię, a wiadomo, że czym bardziej zjednoczone społeczeństwo tym jest bogatsze. Nie zrozumienie wynika z faktu, że toleruje się złe rządy po to by, dzielić społeczeństwa a powinno wpływać się na to, by odsuwać od rządzenia złych ludzi i tworzyć jak największe zjednoczenie krajów, by osiągnąć wspólne cele. Pierwszego takiego wielkiego kroku dokonało USA i dlatego do dzisiaj ten kraj jest najbardziej demokratyczny i najbogatszy w świecie. Dobrym przykładem jest Unia Europejska, ale w samych strukturach siedzi za dużo starych ludzi, którzy myślą tylko o swoich partykularnych interesach, zamiast skupić się na kompleksowym zjednoczeniu Europy, a nie na forowaniu niektórych, tylko wybranych państw. Gdyby twórcy Unii Europejskiej skupili się na tym, by jak najszybciej ujednolicić prawo we wszystkich krajach, ustanowić jeden język wspólny dla całej Europy, nie Angielski,  nie Niemiecki nie. Francuski tylko na przykład łaciński, z którego wywodzą się wszystkie języki i gdyby w końcu wprowadzono jednolity system nauczania na bazie tego języka na podstawie tradycji chrześcijańskiej, to Europa za 20 lat byłaby jednym krajem, dążącym do życia w pokoju i pracy dla przyszłych pokoleń nie myśląc o wojnach i narodowych podziałach.

Dzisiaj Unia służy tylko niektórym i to tym najgorszym, którzy z dotacji uczynili sobie źródło dochodu i okradają państwa po to, by się wzbogacić, a sama Unia nie ma żadnego programu na przyszłość, by rozwijać globalizację. Globalizację rozwijają ludzie niezależni, a prawo nie nadąża za tą globalizacją, która rozwijana jest przez wymiany ludności między krajami, przez tolerowanie innych kultur i uczenie się innych języków czy dialektów oraz mieszanie się kultur i religii.  Bóg jeżeli istnieje, to na pewno nie był twórcą tylu religii i nie wymagałby mu, składano ofiary, a jedynie pragnąłby, by ludzie żyli, w pokoju i szanując swoją odrębność kulturową, uczyli się kochać bliźniego swego jak siebie samego. Dzisiaj największe zło w umysłach ludzkich tworzą politycy, to oni sieją ziarna nienawiści, zamiast dążyć do tego, by tworzyć nowe programy do zjednoczenia Europy, ale nie na zasadzie dominacji jednego kraju nad drugim a na zasadzie równości.  Nie może zaistnieć zjednoczona Europa jeżeli Francja, Niemcy dążą do hegemonii, nad pozostałymi i nie wyeliminuje tego obecny parlament europejski, w którym zasiadają obywatele państw w ilości proporcjonalnej do ilości ludzi danego kraju. W takim parlamencie Niemcy mają 100 swoich obywateli a my tylko 40 a może nawet mniej. Dzisiaj już należy myśleć o przyszłości, bo wszyscy za chwilę się w niej znajdziemy dlatego, trzeba jak najszybciej dokonać zmian w prawie i szkolnictwie na podstawie jeden język, który i tak do XVII w. dominował w całej europie i wszystkie dokumenty do tamtego okresu były w nim pisane, a to może stworzyć gwarancję, że tak zjednoczone kraje będą istniały już na zawsze. Po takim zjednoczeniu nikt nie będzie się obawiał ani bolszewizacji, ani świętych wojen zagrażających ze wschodu.

Marek Goślicki.


piątek, 21 marca 2014

Książki, które każdy podziwia, nie są, przez nikogo czytane.

 

Nawyk taki został utrwalony w czasach komunistycznych, kiedy nie było niczego albo było tak mało, że kupowało się na zapas, osobiście lubię książki i zawsze je czytałem. Wracając z pracy, zachodziłem najpierw do księgarni i zapoznawałem się z nowościami i chociaż pełno było książek to, nigdy tych, które były najbardziej potrzebne.. Mając małe dzieci miałem na uwadze to, że za chwilę będą potrzebowały lektur, więc starałem się jak najwięcej kupować albo pojedyncze egzemplarze, albo dzieła zebrane autorów, którzy wywarli największy wpływ na poszczególne epoki literackie. Przez lata zgromadziłem niezły zbiór książek potrzebnych i kilkadziesiąt wspaniałych tomów w bordowych oprawach, żeby wypełniły puste miejsca w tak modnych w tamtych czasach meblościankach i regałach. Dzisiaj wielu ludzi uważa, że książki są już nie potrzebne, moda na meble się zmieniła, a ja dalej kupuję książki i twierdzę, że ten, kto nie czyta, jest  biedny intelektualnie, a dzieci wychowywane w takim domu będą dochodziły do prawdy o wiele dłużej. Technologia zapewnia nam różne formy zastępcze, dzisiaj w małym urządzeniu elektronicznym można pomieścić parę tysięcy książek i schować je do kieszeni. Nic nie zastąpi jednak prawdziwej książki i zapachu papieru, ilustracje i możliwość podróżowania razem z bohaterem od pierwszej do ostatniej strony. Książka jest w końcu naszym najlepszym przyjacielem i chociaż jest dużo prawdy w tym, że książki podziwiane, nie są czytane, to najdawniejsze wykopaliska pokazują, że człowiek od czasu kiedy nauczył się pisać, chciał przekazać wiedzę następnym pokoleniom.

Wiem, że wiele osób ma w swoim domu książki jako wypełniacz wolnych miejsc, ale dla mnie najpiękniejszym widokiem w mieszkaniu jest zbiór książek. Mam również i te nieprzeczytane albo do których nie mogę się przełamać, bo ktoś kiedyś mi podarował, czy otrzymałem z jakiejś innej okazji. Książki  są więc również po to, żebyśmy krocząc przez życie, mieli pewność, że postępujemy słusznie. Czym więcej książek człowiek przeczyta, tym większą różnorodność pomysłów ma na swoje życie, są nawet listy układane przez różne wybitne osoby, które publikują na swoich stronach internetowych 100 tytułów, które powinieneś przeczytać. Taką listę uważam, powinien mieć każdy człowiek, by mógł zobaczyć, na przestrzeni jakiegoś okresu życia jak zmienia się jego wiedza, stosunek do wartości, do otoczenia, oraz jak dalece, sam potrafił się zmienić. Książka może więc być i dobrym nauczycielem jak również motorem powodującym zagubienie się poprzez odkrycie prawdy niechcianej. Od najmłodszych lat odkrywamy prawdę, ucząc się, poznając rodziców, rodzeństwo, przyjaciół znajomych, a nie wszyscy wiedzą, że poprzez książkę można poznać tyle wspaniałych rzeczy. Zdobywając wiedzę łatwiej nam zrozumieć prawdę i fałsz, a nie tylko posługiwać się ogólnikami a w końcu książka również przedłuża nam młodość, gdyż w jej objęciach nigdy się nie starzejemy. Poziom intelektualny każdego kraju poznaje się po tym, ile przeciętny obywatel czyta książek i jaki jest jego stosunek to władz danego państwa. Widać u nas czytelnictwo nie stoi na najwyższym poziomie, a wiedza kształtowana przez media nie gwarantuje samodzielnego myślenia. Rządzącym jest na rękę, że społeczeństwo jest bezmyślne, bo łatwiej się nim rządzi i już cesarze rzymscy wiedzieli, że żeby zadowolić lud, wystarczy mu dać chleba i igrzysk, ale oni to właśnie wyczytali z książek.

Marek Goślicki.

wtorek, 18 marca 2014

Odkryłem sztukę zwodzenia dyplomatów: mówię im prawdę, a oni mi nigdy nie wierzą.

 

Prawda czy kłamstwo towarzyszą nam od narodzin i przez całe życie musimy się z tym borykać, czy nam się to podoba, czy nie. Wiemy doskonale, że kłamią wszyscy bez wyjątku, jedni dla przyjemności, inni, by kogoś uratować, jeszcze inni, by kogoś oszukać. Skąd się wzięło kłamstwo i dlaczego ma tylu zwolenników tego nikt nie wie jedno, jest pewne, że towarzyszy człowiekowi od zawsze. Jest wygodne gdy zamiast przyznać się  do popełnionego błędu i powiedzieć tak to ja zrobiłem, kłamiemy i czerwieniąc się, mówimy nie. Kłamstwo może również być nieświadome, bo na przykład ktoś nam zinterpretował jakieś zdarzenie zgodnie ze swoim stanem wiedzy i my wierząc temu komuś, powtarzamy tę samą wersję zdarzenia i przez to nieświadomie stajemy się kłamcą. Nie wiem, jak było, we wczesnych wiekach, ale myślę, że mniej kłamano, ponieważ możliwości było mniej, dlatego od początku istnienia człowieka kłamstwo znane było na wysokim szczeblu. Pierwszym kłamcą okazał się Szatan i tak przez wieki bałamucił nie tylko kobiety, ale przede wszystkim osoby wysoko postawione świecąc im przed oczyma złotymi monetami, by sprowadzić ich na manowce uczciwości. Pieniądz, który czyni tak wiele dobrego, wykorzystany w niewłaściwy sposób może przyczynić się do zła i to właśnie nie przez pieniądze, ale dzięki nim mamy tylu kłamczuchów, którzy gdy zasmakują w tym procederze, przechodzą na wyższy poziom kłamstwa, czyli oszustwo, lub zdradę. Pieniądze skusiły Judasza i za 30 srebrników wydał na śmierć Jezusa, któż zatem jak nie ci, co mają dostęp do pieniędzy obojętnie czy fizyczny, czy wirtualny nie zrobi wszystkiego, żeby  posiąść ich jak najwięcej.

Jedną z takich grup, a raczej klanów są politycy, którzy zapomnieli o tym, że dobry polityk to taki, który dwa razy pomyśli, zanim nic nie powie i mielą jęzorami na lewo i na prawo, żeby jak najwięcej nakłamać a tym samy okraść nas. Prawdą jest, że politycy nikomu nie wierzą, wystarczy uważnie słuchać tego co sami mówią, dlaczego nikomu nie wierzą – bo sami kłamią. Który z polityków-nie podoba mi się to określenie polityk, polityk to uważam człowiek wykształcony, zasłużony w jakieś dziedzinie dążący do poprawy warunków życiowych innych ludzi żyjących w tym samym kraju. No właśnie w naszym kraju nie ma polityków, są tylko drewniane kukiełki, które mają na imię Pinokio, nie ma wystarczająco wielu epitetów, by nazwać te osoby zasiadające w Sejmie i w Senacie, ale Pinokio pasuje do każdego z tą tylko różnicą, że różnią się długością nosa. Dla porównania Donald Pinokio – Tusk nos o długości oh, oh,oh ten to umie kłamać to tak około 10 metrów, po nim dopiero następni. Leszek Pinokio – Miller już go prawie doganiał, ale Aleksander Pinokio – Kwaśniewski go zdetronizował. No i  Janusz Pinokio – Palikot, który walczy o palmę pierwszeństwa w tym gronie, czyli na pewno jest w ścisłej czołówce tak na równi z Bronisławem Pinokio- Komorowskim. Stefan Pinokio – Niesiołowski chwalił się ostatnio, że parę razy ostro popił, ale wracając do domu, ani razu się nie przewrócił, bo za każdym razem gdy go zarzuciło, podpierał się nosem. Jeden z ważniejszych polityków miał powiedzieć, że trudno teraz spotkać się w jakimś gronie tylko z jednego powodu – przeszkadzają nosy. To jak taki Pinokio, który obojętnie jak się nazywa może wierzyć normalnemu człowiekowi skoro sam jest kłamczuchem

Marek Goślicki.