Stały wysiłek i częste błędy to kroki milowe do bycia geniuszem.
Nikt nie urodził się od razu mądry i bogaty, ale ten, kto
poświęcił dużo czasu, by zdobyć jedno i drugie wie, ile wysiłku trzeba włożyć w
to i ile błędów trzeba popełnić, żeby znaleźć drogę do sukcesu. Najlepszym tego
przykładem jest Thomas Alva Edison, który pracując nad żarówką, dokonał około
1000 a może nawet 10000 prób, zanim udoskonalił swój wynalazek i mógł go
opatentować, a my dzisiaj możemy cieszyć się jego zastosowaniem we wszystkich
dziedzinach życia. Takich wynalazców jak Edison historia zna tysiące, problem w
tym, że w fazie końcowej nikt nie mówi o tym, ile trudu musiał, ponieś
wynalazca, żeby czegoś dokonać, tylko mówi, że dokonał. Stwierdzenie takie
powoduje, że większość nie chce nic dłużej robić po pierwszej nieudanej próbie,
bo skoro raz się nie udało, to drugi raz też się nie uda. Wielcy tego świata
nie myślą takimi kategoriami, oni dążą do osiągnięcia sukcesu za wszelką cenę i
wszelkimi środkami dążą do odkrycia czegoś nowego. Nie przeraża ich, że muszą
wykonać setki albo tysiące prób, żeby do czegoś dojść.
Życie na ziemi to jeden wielki eksperyment, który zmusza,
człowieka do poszukiwania prawdy skąd się wziął i dokąd zmierza, wielu spośród
nas wyprzedza epokę, wielu do niej nie dorosło. Uśredniając, jesteśmy tymi i
mamy to, do czego dorośliśmy w danej chwili. Nie można dokonać zmiany, jeżeli
nie wiadomo, czego się oczekuje lub do czego się dąży. Eksperci w dziedzinie
rozwoju intelektualnego mózgu twierdzą, że zaledwie w kilku procentach
wykorzystujemy nasze możliwości. Czy na pewno w kliku a może wcale nie dążymy
do tego, żeby prawidłowo korzystać, z tego co mamy, tylko celowo ograniczamy
swoje i tak niewielkie możliwości.
Kto w takim razie wykorzystuje swój mózg a kto nie, na
przestrzeni wieków pojawiało się wiele dziedzin nauki, które albo ginęły, albo
przekształciły się w inne dziedziny. Dla przykładu alchemia przekształciła się
w chemię, zielarstwo w medycynę astrologia w astronomię, a w co przekształciła
się wiara w czarnego kota, albo pechowa 13, czy jeszcze jakiś inny głupi
przesąd. Otóż człowiek do dnia dzisiejszego nie wyzwolił się ani z alchemii,
ani z zielarstwa, astrologii, czarnego kota, pechowej 13 i wielu innych rzeczy
a wręcz zaczyna powracać do zapomnianych praktyk czarnoksięskich. Wypiera się
swojej wiary po to, by wierzyć w to, co jest przesądem. Najwięksi naukowcy byli
są i będą alchemikami, zielarstwo czyni więcej dobrego niż tabletki chemiczne,
astrologia, choć jest wyśmiewana, to w dzisiejszych czasach przeżywa swój
renesans. Czarne koty, 13 i inne gusła, których nie będę utrwalał w swojej
świadomość to dopiero nieporozumienie intelektualne hołdowanie przez
część społeczeństwa.
Jest jeszcze jedna rzecz, o której nie wspomniałem i to
rzecz najważniejsza, a mianowicie wiara, nic tak człowieka nie przeraża jak
rozmowa o wierze. Wiele razy zadawałem moim rozmówcom pytanie, czy wierzą w
Boga i zawsze opowiadali mi o religii o księdzu , o wojnach i biedzie, jaka ich
spotyka, ale żadna z tych osób nie potrafiła wprost odpowiedzieć czy wierzy w
Boga, czy nie. Zawiłości naszego umysłu biorą się stąd, że wstyd nam przyznać
się do wiary w Boga, ale nie jest wstydem przyznać się do czarnego kota.
Wiadomo, że człowiekowi potrzebna jest wiara, ale wiara prawdziwa wiara, dzięki
której człowiek może wyzwolić się od przesądów. Wiara zmusiła człowieka do
stworzenia religii, dzisiaj człowiek jest na tyle mądry, że nie powinien
odrzucać wiary, lecz odrzucić wszystkie gusła a budować swoją wiarę prawdziwą,
która pomoże mu stać się człowiekiem na miarę XXI wieku. Człowiekiem, który w
swojej roztropności wyzwoli zapał do pracy bez uznawania porażek za
przeszkodę w dążeniu do doskonałości moralnej i etycznej. Uznając wartości
nadrzędne nad wartościami materialnymi, by mógł poznać swoje prawdziwe ja.
Marek Goślicki. Stoke
on Trent 15.04.2014 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz