niedziela, 29 grudnia 2013

Motywacja religijna, osobista i mniej lub bardziej nierozpoznana, odgrywa wielką rolę w programie dzisiejszej rekonstrukcji społecznej.

Dzisiejsza zinstytucjonalizowana religia nie jest dobra dla człowieka w dążeniu do ustalania programów dążących do rekonstrukcji społecznej tylko z jednego powodu, ponieważ za bardzo go ogranicza. Tak jak potrzebna jest wolność w demokracji, tak również potrzebna jest wolność religijna, w której kapłani nie będą stróżami starych obyczajów, lecz na równi ze społeczeństwem będą rozwijać nowe podejście do zachowania Bożych  przykazań. Religia nie powinna się mieszać za bardzo w sprawy świeckie, ale człowiek religijny powinien uczestniczyć w życiu społecznym, aktywizować je i dawać swoją postawą przykład moralnego postępowania. Kościół pełni dzisiaj rolę bardziej polityczną niż ewangelizacyjną,  dlatego każdy osobiście powinien, brać czynny udział na zasadzie, oddaj Bogu co boskie i Cesarzowi co cesarskie. Polska, Europa a w końcu cały świat dostrzega w pewnym stopniu kryzys wiary, kryzys, którego kościół mógł, uniknąć idąc z duchem czasu, nie wikłając się ,w politykę a rozwój życia społecznego, ewangelizując lepiej społeczeństwo. Dążeniem  polityków jest wyeliminowanie wiary ze społeczeństwa w ogóle, dlatego , że człowiekiem niewierzącym łatwiej jest manipulować a wizja, jaka jest realizowana, ma stworzyć jeden wielki globalny rząd na świecie. Wydawać by się mogło, że politycy są mądrymi ludźmi, a jednak wychodzi na to, że nie, nie znają historii i nie wiedzą, że z wiarą jeszcze nikt nie wygrał, a  wiadomo przecież, że już Egipcjanie próbowali, Rzymianie a współcześnie Stalin, Hitler i w Polsce przez 50 lat komuniści .

 To, że jakiś Kowalski, czy Wiśniewski nie wierzy to, nie znaczy, że nikt nie wierzy, kryzys wiary może dotyczyć całych społeczeństw, jak to lubi określać prasa, ale nie musi dotykać poszczególnych jednostek. Z wiary wyśmiewali się Marks i Lenin, tworząc nowe ideologie, które nie przetrwały próby czasu, a religia czy prościej mówiąc wiara, przetrwała całe tysiąclecia, bo towarzyszy człowiekowi od pierwszych dni jego narodzin. Religia towarzyszyła człowiekowi przez wieki, bo człowiek musi w coś wierzyć nawet wtedy gdy mówi, że nie wierzy, dzisiaj jacyś zapaleńcy globalizacji uważają, że to jest nowy pomysł dla świata,  bez wojen a ja uważam, że globalizacja tkwiła zawsze w umyśle ludzkim, a nie kto inny tylko politycy izolowali człowieka od tego. Nie kto inny tylko człowiek wierzący był pierwszy, by podać rękę drugiemu człowiekowi  bez względu na poglądy i kolor skóry i upajanie się dzisiejszych polityków ideą starą jak  świat jest śmieszne. Jezus pierwszy powiedział swoim uczniom Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody, a kto w tym przeszkadzał jak nie władcy tego świata, gdyby nie oni globalizacja dawno byłaby faktem dokonanym. Mało tego nie da się jej, przeprowadzić bez religii walcząc, z wiarą, bo kto mieczem wojuje od miecza ginie. Początek zjednoczenia kościołów dał JPII zapraszając do wspólnej modlitwy wszystkie religie świata. To jest właściwa droga do globalizacji poprzez znalezienie wspólnego języka międzynarodowego, wspólnego prawa i wspólnej religii. Spełniając te trzy warunki, ludzkość nauczy się żyć w pokoju, lecz by do tego doszło, trzeba wyeliminować polityków, którzy swoją chorą postawą zatruwają prawdziwe życie. Musi nastąpić przebudzenie, w społeczeństwach by, wyeliminowało te chore jednostki, które rządząc, wyrządzają więcej szkody, niż pożytku, a idea stworzona wieki temu zaowocuje. Nie należy bać się globalizmu, tylko polityków i to ich trzeba eliminować z życia społecznego, a nie zdrowe idee, bo przecież w oczach Boga wszyscy jesteśmy równi.

Marek Goślicki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz